Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

X Ka 1025/18 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy w Warszawie z 2019-03-27

Sygn. akt X Ka 1025/18

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 27 marca 2019 r.

Sąd Okręgowy w Warszawie X Wydział Karny-Odwoławczy w składzie:

Przewodniczący SSO Leszek Parzyszek

Protokolant sekr. sądowy Anna Laskowska

w obecności Prokuratora Bogumiły Knap

po rozpoznaniu w dniach 11 stycznia i 27 marca 2019 r.

sprawy P. A.

oraz D. B.

oskarżonych o czyn z art. 257 k.k.

na skutek apelacji wniesionych przez obrońcę obu oskarżonych oraz prokuratora

od wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie z dnia 19 czerwca 2018 r. sygn. akt XIV K 783/17

orzeka:

I.  zmienia zaskarżony wyrok w ten sposób, że oskarżonych P. A. i D. B. w ramach zarzuconych im czynów uznaje za winnych tego, że w dniu 25 marca 2017 r. w W. przy al. (...) wspólnie i w porozumieniu publicznie znieważyli w jego obecności obywatela W. O. V. poprzez kierowanie wobec niego słów „czarnuchu”, tj. czynu z art. 216 §1 k.k. i za to skazuje ich, oraz na podstawie art. 216 §1 k.k. wymierza każdemu z oskarżonych karę grzywny w wysokości 100 (stu) stawek dziennych, ustalając wartość jednej stawki w kwocie 20 (dwudziestu) złotych;

II.  na podstawie art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonych kar grzywny zalicza oskarżonym P. A. i D. B. okres ich zatrzymania w sprawie od dnia 25 marca 2017 r., godz. 22:40 do dnia 27 marca 2017 r., godz. 13:00 przyjmując, iż jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności równoważny jest dwóm stawkom dziennym grzywny;

III.  na podstawie art. 626 § 1 k.p.k. i art. 627 k.p.k. zasądza od każdego z oskarżonych na rzecz Skarbu Państwa po 240 (dwieście czterdzieści) złotych tytułem kosztów sądowych, w tym po 200 (dwieście) złotych tytułem opłaty.

X Ka 1025/18

UZASADNIENIE

P. A. został oskarżony o to, że: w dniu 25 marca 2017 r. w W. przy al. (...) wspólnie i w porozumieniu z D. B. publicznie znieważył ze względu na przynależność rasową obywatela W. O. V. poprzez kierowanie wobec niego słów „czarnuchu, P. nie jest dla czarnych z A.” oraz naruszyli jego nietykalność cielesną poprzez szarpanie i przytrzaśnięcie drzwiami samochodowymi, tj. o czyn z art. 257 k.k.

D. B. został oskarżony o to, że: w dniu 25 marca 2017 r. w W. przy al. (...) wspólnie i w porozumieniu z P. A. publicznie znieważył ze względu na przynależność rasową obywatela W. O. V. poprzez kierowanie wobec niego słów „czarnuchu, P. nie jest dla czarnych z A.” oraz naruszyli jego nietykalność cielesną poprzez szarpanie i przytrzaśnięcie drzwiami samochodowymi, tj. o czyn z art. 257 k.k.

Wyrokiem z 19 czerwca 2018 r. w sprawie XIV K 783/17 Sąd Rejonowy dla Warszawy M. w W. uznał obu oskarżonych za winnych zarzucanych im czynów i na podstawie art. 257 k.k. przy zastosowaniu art. 37a k.k. wymierzył im kary po 200 stawek dziennych grzywny, ustalając wysokość jednej stawki na kwotę 10 zł. Ponadto zaliczył na poczet orzeczonej kary okres zatrzymania w sprawie oraz obciążył oskarżonych kosztami procesu.

Apelację od tego rozstrzygnięcia wywiódł prokurator formułując zarzut rażącej niewspółmierności wymierzonych oskarżonym kar grzywien w sytuacji, gdy okoliczności sprawy, działanie w miejscu publicznym, rażące naruszenie reguł porządku prawnego, wysoki stopień społecznej szkodliwości dokonanego przez nich czynu, a także wzgląd na cele zapobiegawcze, jakie kara ma osiągnąć wobec oskarżonych, jak również potrzeby w zakresie kształtowania świadomości prawnej społeczeństwa przemawiają za wymierzeniem oskarżonym kar ograniczenia wolności w takim wymiarze, aby były one dla nich odczuwalne, a towarzyszący im obowiązek pracy na cele publiczne ukształtował prawidłową postawę społeczną.

W rezultacie wniósł o zmianę zaskarżonego wyroku przez wymierzenie obydwu oskarżonym kar po 10 miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie.

Apelację wniosła również obrońca, formułując zarzut obrazy przepisów postępowania mającej wpływ na treść wyroku, a mianowicie:

1.  art. 424 § 1 k.p.k. polegającą na nie odniesieniu się w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku do istotnych okoliczności kopnięcia psa i faktu czy doszło do kontaktu fizycznego pomiędzy psem, a pokrzywdzonym, co stanowi fundamentalną kwestię przy przypisaniu winy pokrzywdzonym (pisownia oryginalna) bowiem kłótnia pomiędzy stronami nie nastąpiła z powodu napaści rasistowskiej, a kłótni o to, że pokrzywdzony kopnął psa oskarżonego P. A..

2.  art. 7 w zw. z art. 391 § 1 k.p.k. poprzez naruszenie swobodnej oceny dowodów jakimi były zeznania pokrzywdzonego, które to zeznania różnią się od siebie w najistotniejszych kwestiach i wbrew twierdzeniom sądu są pełne własnych ocen, stronnicze, spontaniczne i nie tworzą logicznej całości tj.:

- jak doszło do zdarzenia czyli kopnięcia psa (przyczyny całego zajścia) - w pierwszej wersji pokrzywdzony przyznaje, że doszło do kontaktu fizycznego po czym stanowczo zaprzecza;

- przyznanie racji pokrzywdzonemu, że doszło do szamotaniny podczas gdy świadek tego nie potwierdził, a na nagraniu z monitoringu widać, że to pokrzywdzony jest agresywny i narusza nietykalność cielesną oskarżonego D. B.;

- pokrzywdzony zeznaje, że czuł się bardzo zagrożony ponieważ ten pies był duży „ gdy stanie na obu łapach to jest tak wysoki jak człowiek” k. 135 podczas gdy na zdjęciu znajdującym się aktach sprawy oraz zeznań świadka A. N. (1) bezspornie wynika, że pies jest stosunkowo mały ok. 30-35 cm.

co w powyższym kontekście powinno być przez sąd orzekający w sprawie ocenione ze szczególną ostrożnością.

3.  art. 7 w zw. z art. 391 § 1 k.p.k. poprzez naruszenie swobodnej oceny dowodów jakimi były zeznania świadka A. N. (1), które to zeznania są sprzeczne ze sobą na poszczególnych etapach postępowania w kluczowej kwestii i stronnicze tj. momentu w którym dostrzegła sytuację. W zeznaniach przed sądem zostało powiedziane, że „Ten mężczyzna wyszedł z (...) niosąc zakupy i podbiegł do niego pies oskarżonych (. ..) Obcokrajowiec zwrócił mężczyzną uwagę, że pies na powinien biegać luzem, mówił po (...) no i mężczyźni zaczęli używać podniesionego tonu ” k. 232v, podczas gdy w zeznaniach na Policji jak i na pytanie obrońcy przyznaje, że nie widziała momentu wyjścia pokrzywdzonego, a dopiero w trakcie kłótni świadek zwróciła uwagę na sytuację kiedy usłyszała głośną wymianę zdań k. 232v - 233. Dodatkowo w zeznaniach na Policji świadek wskazała „Nie wiem jaki był powód tego zachowania” tj. wyzwisk. Natomiast na pytanie obrońcy wskazuje, że „oskarżeni próbowali zrzucić winę”, co skłania do uznania, iż świadek dokonuje ocen i jest przy tym nieprzychylnie nastawiony do oskarżonych, Ponadto świadek z pokrzywdzonym wymienili się numerami telefonów, co w powyższym kontekście powinno być przez sąd orzekający w sprawie ocenione ze szczególną ostrożnością.

Obrońca podniosła również zarzuty błędów w ustaleniach faktycznych przyjęty za podstawę i mających wpływ na treść wyroku tj.

1.  nieuwzględnienie wszystkich faktów wynikających z przeprowadzonych dowodów (pominięcie faktów mających istotne znaczenie dla wydania prawidłowego orzeczenia) tj. nie przeanalizowanie monitoringu ograniczając się tylko do stwierdzenia, że „Na owym nagraniu brak jest wypowiedzi, treści rozmowy do jakiej doszło w następstwie zachowania psa oskarżonego” str. 5 uzasadnienia podczas gdy:

- o 18:30 widać jak oskarżeni przechodzą przez jezdnie, a pies jest blisko nich i dopiero kiedy są przy samochodzie oskarżonego trudno wywnioskować co się dzieje dalej, a nie jak opisano w uzasadnieniu w oparciu o zeznania pokrzywdzonego pies skoczył, pokrzywdzony zaczął się chować i dopiero doszli oskarżeni. W momencie kiedy doszło do kontaktu pokrzywdzonego z psem, oskarżeni byli na tyle blisko, aby ocenić, że pokrzywdzony kopnął psa;

- na nagraniu ewidentnie widać, że pokrzywdzony jest agresywny, rzuca się na D. B. i go szarpie godz. 18:33 nagrania, natomiast oskarżeni są spokojni, co potwierdza wersję oskarżonych, a stoi w oczywistej sprzeczności z wersją pokrzywdzonego „Chce powiedzieć, że w sytuacji gdy mam dwie osoby na jedną plus psa do tego, ja nie jestem szaleńcem, mam świadomość, że nie wiem, jak potoczyłaby się sytuacja, gdybym zaczął się szarpać czy bić z tymi osobami.”

- na nagraniu widać również, że P. A. stoi z przodu samochodu i dzwoni, w tym momencie podchodzi ochroniarz, z którym oskarżony zaczyna rozmawiać (jak wynika z materiału dowodowego dzwoni na Policję) natomiast D. B. stoi z tyłu, oskarżony jest w samochodzie. Nagle oskarżony wyskakuje z samochodu, rzuca się na oskarżonego D. B. i go szarpie. Obaj oskarżeni w tej sytuacji są spokojni i zrównoważeni co potwierdza protokół z oględzin nagrania z str. 59-60 akta postępowania przygotowawczego Natomiast w ustaleniu stanu faktycznego przez sąd wynika, że Pokrzywdzony opuścił samochód, wezwano policję, następnie przyszli pracownicy (...), a w tym czasie „P. A. się uspokoił, natomiast D. B. dalej wykrzykiwał pod adresem pokrzywdzonego” co stoi w sprzeczności z przeprowadzonym dowodem. 

2.  poprzez niezasadne ustalenie na podstawie faktów i dowodów, że oskarżeni dopuścili się zarzucanego im czynu podczas gdy z materiału dowodowego wynika, że doszło do kontaktu fizycznego pomiędzy psem oskarżonych, a pokrzywdzonym natomiast sąd pominął ten aspekt uznając, że jest to próba „niewiarygodnej linii obrony” co stoi w sprzeczności z faktami i logicznym tokiem rozumowania biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności.

W związku z tym na podstawie art. 427 § 1 i art. 437 § 2 k.p.k. wniosła o zmianę zaskarżonego orzeczenia w całości poprzez uniewinnienie oskarżonych, ewentualnie o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.

Sąd odwoławczy zważył co następuje:

Na wstępie rozważań w przedmiocie wniesionych apelacji wskazać należy, że sąd odwoławczy stwierdził istotne uchybienie popełnione przez prokuratora w postępowaniu przygotowawczym, a następnie przeniesione do postępowania sądowego. Mianowicie pokrzywdzony W. V. (1) pomimo tego, że był obcokrajowcem i nie władał językiem polskim, został przesłuchany przy udziale tłumacza, którym była jego małżonka D. O. (k.21v-22v). Zgodnie z art. 204 §3 k.p.k. w zw. z art. 196 §1 k.p.k. w zw. z art. 40 §1 pkt 1 k.p.k. nie mogła ona jednak wykonać tej czynności będąc małżonką pokrzywdzonego. Zgodnie zatem z art. 196 §2 k.p.k. w zw. z art. 204 §3 k.p.k. zeznania złożone z udziałem takiego tłumacza nie mogły być uznane za dowód w sprawie. Nic w tej materii nie zmienia okoliczność, że pokrzywdzonemu następnie na rozprawie odczytano te zeznania i je podtrzymał. Przede wszystkim doszło tu bowiem do złamania normy gwarantującej oskarżonym obiektywizm tłumacza. Obowiązkiem tłumacza jest bowiem zachowanie bezstronności oraz wierne tłumaczenie zeznań składanych przez świadka. Natomiast w omawianej sytuacji jest oczywiste, że tłumaczka musiała być poruszona atakiem na jej małżonka, oraz rozmawiać z nim o tym co się wydarzyło jeszcze przed wspólnym przyjazdem na komisariat. Powstają zatem niedające się usunąć wątpliwości odnośnie tego, na ile jej tłumaczenie było wiernym powtórzeniem jego zeznań z momentu przesłuchania, a na ile mogło być wzbogacone o treści, o których pokrzywdzony powiedział jej wcześniej, a już nie zawarł ich w swoich zeznaniach. Ponadto w ocenie sądu zeznania z rozprawy różniły się od tych z dochodzenia, zwłaszcza co do przemocy fizycznej, a kwestia ta po ich odczytaniu nie została wyjaśniona. Po trzecie, w ocenie sądu odwoławczego nie może zyskać akceptacji tak rażące naruszenie prawa procesowego przez organy ścigania, gdyż nieuchronnie prowadziłoby to do deprecjacji wszelkich norm gwarancyjnych. Organy ścigania muszą mieć świadomość, że podstawowe rozwiązania gwarantujące obiektywizm i rzetelność procesu nie mogą być naruszane. Z uwagi na powyższe podstawę do czynienia ustaleń faktycznych mogły stanowić tylko zeznania pokrzywdzonego z rozprawy.

Początkowo sąd odwoławczy widząc, że zeznania złożone na rozprawie nie potwierdzają wszystkich znamion czynu przypisanego oskarżonym, oraz są sprzeczne częściowo z monitoringiem, podjął decyzję, aby przesłuchać pokrzywdzonego na rozprawie odwoławczej na te okoliczności. Jednak pokrzywdzony nie stawił się na dwa kolejne terminy, nie odbierał wezwań wysłanych pocztą, oraz nie reagował na wezwania wysłane na jego adres mailowy i przekazane telefonicznie, a następnie nie odbierał telefonu. W ocenie sądu nie budzi wątpliwości, że pokrzywdzony w ten sposób dał wyraz swojej niechęci do bycia przesłuchiwanym po raz 4 w tej sprawie (k.21, 135 i 283). W tej sytuacji, aby przesłuchać pokrzywdzonego byłoby konieczne sięgnięcie po środki przymusu, co w danych okolicznościach byłoby niewspółmierne do celu. Nie budzi przy tym wątpliwości, że konieczność kolejnego przesłuchania świadka wyniknęła nie z przyczyn leżących po jego stronie, a z zawinienia organów ścigania i sądu I instancji, które na wcześniejszym etapie nie sanowały powstałego uchybienia. Także prokurator odstąpił od wniosku o ponowne przesłuchanie pokrzywdzonego.

Sąd po rozważeniu zarzutów apelacji obrońcy, oraz w związku z opisaną powyżej zmianą materiału dowodowego mogącego stanowić podstawę do czynienia ustaleń faktycznych, częściowo zmienił te ustalenia, co doprowadziło do przyjęcia następującego stanu faktycznego.

W dniu 25 marca 2017 r. około w godz. 19.00-20.00 W. V. (1)W. zamieszkujący w P. wyszedł ze sklepu (...) przy al. (...) w W.. Trzymając w ręku zakupionego pieczonego kurczaka skierował się do swojego pojazdu zaparkowanego na parkingu przysklepowym.

W momencie gdy W. V. (1) znajdował się w pobliżu samochodu, podbiegł do niego pies rasy pitbul terier maści brązowej i obwąchał torbę z kurczakiem. W. V. (1) podniósł rękę z torbą do góry, pies stanął na tylnych łapach i oparł się o niego. Wtedy pokrzywdzony zamachnął się nogą na psa. Pies nie miał smyczy i kagańca. W. V. (1) otworzył drzwi w pojeździe od strony kierowcy i schował się za nimi, a pies skoczył na otwarte drzwi i oparł się o nie łapami. W tym czasie pojawił się właściciel psa P. A. i jego kolega D. B..

Osoby te widząc atak na psa zaczęły mówić do niego napastliwie, używając słowa „czarnuchu” np.: „wracaj do swojego kraju czarnuchu”. W. V. (1) po (...) mówił do nich, żeby zostawili go w spokoju. W międzyczasie P. A. założył psu kaganiec oraz smycz i zadzwonił po policję. P. A. stanął też przed pojazdem, a D. B. za nim, uniemożliwiając ruch samochodu. W. V. (1) wyszedł z samochodu i dwukrotnie podszedł do D. B., po czym go popchnął. Ostatecznie wszyscy uczestnicy zdarzenia pozostali na zewnątrz i oczekiwali na przyjazd policji. W tym czasie na miejsce przyszli pracownicy ochrony sklepu.

Po kilkunastu minutach na miejscu pojawili się policjanci, którzy wysłuchali obu stron. Do policji podeszła też A. N. (2), która poinformowała, iż była świadkiem zajścia. Po wykonaniu czynności wszyscy zostali zwolnieni. Około godziny 22:30 P. A. i D. B. zgłosili się na Komisariat Policji W. U., gdzie zostali zatrzymani. Oskarżeni nie byli poprzednio karani.

Przechodząc do analizy apelacji sąd za częściowo zasadne uznał apelacje obrońcy obu oskarżonych. Trafne były zarzuty związane z uznaniem za całkowicie wiarygodne zeznań pokrzywdzonego i świadek A. N. (1). Rację ma obrońca wskazując, że przyznanie zeznaniom obu świadków waloru wiarygodności bez żadnych zastrzeżeń nie daje się obronić.

Jeżeli chodzi o pokrzywdzonego, oczywiście nieprawdziwe są jego zeznania w tym fragmencie, gdzie kwestionuje on, że w drugiej fazie zdarzenia, tj. po tym jak wysiadł z samochodu, nie zaatakował oskarżonych w żaden sposób. Z nagrania monitoringu jednoznacznie wynika, że pokrzywdzony popchnął dwukrotnie D. B., więc w tym zakresie W. V. (1) pominął istotny element swojego zachowania. Nagranie z monitoringu daje tym samym podstawy, by bez wątpliwości przyjąć, że szarpanina, której inicjatorem był W. V. (2) miała miejsce, dlatego sąd uzupełnił stan faktyczny sprawy o tą okoliczność. Pozostając konsekwentnie krytycznym wobec zeznań pokrzywdzonego zrodziła się zdaniem sądu konieczność uwzględnienia również tych zastrzeżeń obrońcy, które koncentrują się na wplataniu przez pokrzywdzonego w relację wielu ocen, a także wyolbrzymiania zagrożenia, jakie rzeczywiście istniało. Doświadczenie życiowe wskazuje bowiem, że samotny człowiek, który czuje się zagrożony, a tak mówił pokrzywdzony, nie wysiada z samochodu wiedząc, że będzie musiał stawić czoła dwóm postawnym mężczyznom, z którymi jest także pies identyfikowany jako niebezpieczny. Osoba bojąca się zostałaby raczej w takiej sytuacji w samochodzie wiedząc, że do jego wnętrza ciężej jest się dostać, a następnie zadzwoniła na policję. Pokrzywdzony postąpił inaczej, dlatego sąd uznał, że faktycznie nie bał się on oskarżonych, wbrew temu co zeznał. W konsekwencji sąd uwzględnił również zarzut błędu w ustaleniach faktycznych, w którym obrońca skupił się na pominięciu tego zachowania pokrzywdzonego przy ustaleniach faktycznych. Stan faktyczny sprawy został więc uzupełniony o tą okoliczność, co stanowi działanie na korzyść oskarżonych.

Jeżeli zaś chodzi o świadka A. N. (1), trafnie wskazał obrońca, że zeznając w postępowaniu przygotowawczym nie mówiła ona o tym, że widziała również pierwszą fazę zdarzenia, a jej zeznania przed sądem sugerują, że obserwowała zajście od początku. Sąd odwoławczy uznał, że bardziej miarodajne są pierwsze zeznania świadka, gdzie opisała ona przebieg wypadków od momentu, kiedy usłyszała obraźliwe wobec pokrzywdzonego słowa. Uwzględnienie tego zarzutu nie zmieniło jednak w istotny sposób ustaleń faktycznych w sprawie. W kwestii tego, że pies oskarżonego A. nie miał założonej smyczy oraz kagańca sąd opierał się na zeznaniach świadek, która mówiła o tym wyraźnie już w postępowaniu przygotowawczym. Co do powodu zajścia (zachowania psa) sąd się na tych zeznaniach nie opierał uznając, że tego momentu świadek nie widziała. Nieprzekonujące były również twierdzenia obrony, że świadek była negatywnie nastawiona do oskarżonych. Sąd dostrzegł, że A. N. (1) włączyła się w sprawę dopiero, gdy usłyszała wyzwiska kierowane wobec pokrzywdzonego i relacjonując zdarzenie wzięła jego stronę, a nawet zaproponowała, że gotowa jest zeznawać, gdyby tego potrzebował i podała mu swój numer telefonu. Było to jednak pożądane zachowanie świadka bulwersującego zachowania. Brak jest przekonywujących powodów do podważenia jej relacji opisującej, w jaki sposób oskarżeni zwracali się do pokrzywdzonego. Jej spontaniczne zeznania współbrzmiały w tej kwestii z zeznaniami W. V. (1), osoby zupełnie obcej. Nie dostrzegł sąd powodów, by uznać, że świadek będąc osobą obcą dla stron, zaangażowała się w sposób szczególny w sprawę i wymyśliła słowa, jakie oskarżeni kierowali do pokrzywdzonego. Świadek spontanicznie włączyła się w zdarzenie i krótko po nim podeszła do funkcjonariuszy policji, deklarując gotowość opowiedzenia, co się wydarzyło. Świadek uległa natomiast pewnym sugestiom przed sądem dopowiadając, że widziała też początek zdarzenia, o czym była mowa wyżej.

Sąd odwoławczy podzielił również zarzuty dotyczące nieodniesienia się w treści uzasadnienia do problemu kopnięcia psa i co za tym idzie powodu kłótni między pokrzywdzonym, a oskarżonymi. Sąd meriti w przekonaniu sądu odwoławczego nie dość wnikliwie zbadał powody zajścia, czego oczywistą konsekwencją było nieopisanie tego wątku w uzasadnieniu wyroku. Należało bowiem podjąć się wszechstronnego rozważenia sprzecznych niewątpliwie w tym zakresie zeznań pokrzywdzonego (mówiącego, że nie dotknął nawet psa) i wyjaśnień oskarżonych (dowodzących, że to zrobił i to w zasadzie bez powodu).

Analiza tych dowodów doprowadziła sąd odwoławczy do wniosku, że żadnemu z mężczyzn nie sposób dać wiary w pełni. Jak już wskazano wyżej, pokrzywdzony składając zeznania pomijał elementy dla siebie niekorzystne i wyolbrzymiał inne. Dlatego też jego zeznania można uznać za wiarygodne w części w jakiej przedstawił początek zdarzenia, jego genezę i zachowanie oskarżonych. W tym fragmencie znajdują one wsparcie w zeznaniach A. N. (1) i zapisie z monitoringu. W ocenie sądu odwoławczego, wbrew sugestiom obrońcy, jakkolwiek jakość zapisu jest bardzo słaba, to to co widać na nim wskazuje na psa biegnącego wyraźnie przed oskarżonymi, luzem. Jeśli natomiast chodzi o wyjaśnienia oskarżonych, to w ocenie sądu są one niewiarygodne w tym zakresie w jakim starają się obciążyć pełnią odpowiedzialności za scysję pokrzywdzonego, przedstawiając się jako zaskoczeni obywatele, którzy stanęli w obronie bezpodstawnie zaatakowanego psa.

Biorąc pod uwagę całość zgromadzonego materiału dowodowego ocenionego zgodnie z doświadczeniem życiowym geneza zajścia musiała wyglądać tak jak przedstawił ją pokrzywdzony. Gdyby bowiem pies oskarżonych nie przejawił nadmiernego zainteresowania niesionym przez niego kurczakiem i do niego nie podbiegł zbyt nachalnie, pokrzywdzony, który się śpieszył, nie miałby powodu, aby w ogóle na niego reagować. Gdyby pies był prowadzony na smyczy przy nogach oskarżonych, to również nie miałby możliwości nadmiernie zbliżyć się do pokrzywdzonego. Z drugiej strony nie budzi wątpliwości, że musiało wydarzyć się coś takiego, co zmotywowało oskarżonych do gwałtownej reakcji i werbalnego zaatakowania pokrzywdzonego m.in. przy użyciu słowa „czarnuchu”. Nie ma podstaw do tego, aby nie wierzyć oskarżonym, że tym czymś była ze strony pokrzywdzonego co najmniej próba kopnięcia psa. Byłby to zresztą typowy odruch na widok niezbyt dużego psa próbującego dobrać się do pakunku. Tym bardziej w wykonaniu osoby, która nie była zbyt bojącą się, o czym dobitnie świadczyło późniejsze zachowanie pokrzywdzonego względem oskarżonych, gdy uniemożliwiali mu odjazd z miejsca zdarzenia.

Gdyby była to napaść motywowana wzglądami rasistowskimi, jak w ślad za prokuratorem ustalił sąd rejonowy, to oskarżeni po znieważeniu pokrzywdzonego nie mieliby powodu wzywać policji, gdy on sam tego nie uczynił, a tym bardziej uniemożliwiać mu odjazd z miejsca zdarzenia, celem oczekiwania na jej przyjazd. To właśnie w ich interesie było zakończenie sprawy bez udziału służb porządkowych. Dopiero atak pokrzywdzonego na psa czyni zrozumiałym ich późniejsze zachowanie motywowane subiektywnym przeświadczeniem o racji stojącej po ich stronie. Za nieprawdopodobną należało więc uznać wersję, w której dzwoniliby oni na policję wiedząc, że chwilę wcześniej w wulgarnych słowach znieważyli osobę o innym kolorze skóry i bez żadnego powodu ku temu. Tak napastnicy zazwyczaj się nie zachowują.

Ostatnim zarzutem obu apelacji obrońcy było błędne ustalenie, że oskarżeni dopuścili się zarzucanego im czynu, bez wzięcia pod uwagę, co było jego prawdziwą przyczyną. Zarzut ten był konsekwencją wszystkich powyższych zastrzeżeń zawartych w środku odwoławczym. Zmierzał zaś on, co również wynika z treści obu apelacji, do wyeliminowania z opisu czynu rasistowskiej motywacji, którą kierowali się oskarżeni co skutkować musiało by również przyjęciem innej kwalifikacji prawnej czynu.

W ocenie sądu odwoławczego oskarżeni swoim zachowanie nie wyczerpali znamion występku z art. 257 k.k. Zachowania opisane w tym przestępstwie muszą być bowiem podjęte z dokładnie określonego powodu, w tym przypadku z powodu przynależności rasowej osoby atakowanej. Natomiast jak wynika z zeznań pokrzywdzonego i co oczywiste wyjaśnień oskarżonych, powodem ich zachowania był pies, a nie kolor skóry pokrzywdzonego. Mówiąc inaczej, gdyby psa kopnął w danych okolicznościach mężczyzna rasy białej o posturze pokrzywdzonego, najprawdopodobniej spotkałby się z analogiczną reakcją oskarżonych. Natomiast gdyby oskarżony nie zareagował na zachowanie psa, to oskarżeni przeszliby obok niego bez zaczepki. Tym samym to nie rasa pokrzywdzonego leżała u podstaw napaści, była jej powodem. Prokurator i w ślad za nim sąd rejonowy utożsamili sposób zniewagi z jej powodem, tzn. ze skutku wnioskowali o przyczynach, co było niedopuszczalne. Oskarżeni chcąc urazić osobę, która kopnęła ich psa, użyli słów, które w ich ocenie do tego najlepiej się nadawały, czyli odnieśli się w sposób obraźliwy do cechy od razu widocznej, czyli rasy pokrzywdzonego. Z treści słownictwa, którego użyto do zniewagi nie można jednak automatycznie wnioskować o rzeczywistych powodach działania sprawcy. Tym bardziej w analizowanej sprawie, gdzie nierasistowski powód zdarzenia był okolicznością niesporną.

W prawie karnym materialnym ze względów gwarancyjnych pierwszeństwo ma wykładnia językowa, a po inne reguły wykładni można sięgać dopiero wówczas, gdy wykładnia językowa prowadzi do wniosków nielogicznych, sprzecznych z innymi unormowaniami. W przypadku znamienia „z powodu” w czynie z art. 257 k.k. brak jest przesłanek do posiłkowania się innymi regułami wykładni. Ponadto wykładnia zaprezentowana w zaskarżonym orzeczeniu jest wykładnią rozszerzającą, co w prawie karnym materialnym jest niedopuszczalne. Jest to również zbędne, bo przecież art. 257 k.k. stanowi normę szczególną do szeregu innych typów przestępstw, a zatem sprawca nieakceptowalnego społecznie zachowania i tak poniesie odpowiedzialność karną w razie stwierdzenia jego winy. Tak też się stało w analizowanej sprawie, kiedy to prokurator objął ściganiem czyn z art. 216 §1 k.k. Celem art. 257 k.k. jest zwalczanie faktycznego rasizmu, a nie stygmatyzowanie osób, które w prywatnej kłótni wywołanej zgoła innymi przyczynami, sięgnęły do rasistowskich sformułowań, bo te były pod ręką. W tym miejscu należy przypomnieć opinię jaką wystawiła oskarżonemu B. dyrektor (...) w którym on pracuje (k.280)

Sąd odwoławczy usunął z opisu czynu zarzuconego elementy świadczące o agresji fizycznej oskarżonych. W zaskarżonym wyroku sąd rejonowy przyjmując za swój opis czynów zarzuconych przyjęty przez prokuratora, przypisał oskarżonym naruszenie nietykalności cielesnej pokrzywdzonego poprzez jego szarpanie i przytrzaśnięcie drzwiami. Informacje o tych czynnościach oskarżonych znajdowały się jednak tylko w zeznaniach pokrzywdzonego złożonych w toku dochodzenia, które nie mogą stanowić dowodu w tej sprawie. Natomiast podczas rozprawy pokrzywdzony już nic nie wspomniał o przytrzaśnięciu go drzwiami. Co prawda powiedział ogólnie, że oskarżeni rzucili się na niego i doszło do przepychanki (k.136), ale dotyczyło to już sytuacji, gdy wysiadł z samochodu. Nie sprecyzował jednak, co dokładnie rozumiał przez przepychankę. Ponadto, jak już wcześniej wskazano, co do tego fragmentu zdarzenia zostało dowiedzione nagraniem z monitoringu, że nie jest on wystarczająco wiarygodny, gdyż to pokrzywdzony wówczas starał się przepchnąć oskarżonego blokującego mu wyjazd samochodem, a nie oskarżeni jego.

Finalnie sąd zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że oskarżonych P. A. i D. B. w ramach zarzuconych im czynów uznał za winnych tego, że w dniu 25 marca 2017 r. w W. przy al. (...) wspólnie i w porozumieniu publicznie znieważyli w jego obecności obywatela W. O. V. poprzez kierowanie wobec niego słów „czarnuchu”, tj. czynu z art. 216 §1 k.k. i za to skazał ich, oraz na podstawie art. 216 §1 k.k. wymierzył każdemu z oskarżonych karę grzywny w wysokości 100 (stu) stawek dziennych, ustalając wartość jednej stawki w kwocie 20 (dwudziestu) złotych. Ponadto na podstawie art. 63 § 1 k.k. na poczet orzeczonych kar grzywny zaliczył oskarżonym okres ich zatrzymania w sprawie od dnia 25 marca 2017 r., godz. 22:40 do dnia 27 marca 2017 r., godz. 13:00 przyjmując, iż jeden dzień rzeczywistego pozbawienia wolności równoważny jest dwóm stawkom dziennym grzywny.

W ocenie sądu odwoławczego słowa „czarnuchu” jakie wypowiadali oskarżeni wobec pokrzywdzonego miały na celu jego znieważenie. Treść tych słów, oraz ich odbiór społeczny sprawiają, że oskarżeni ten cel osiągnęli. Zachowanie oskarżonych cechowało się umiarkowanym stopniem szkodliwości społecznej i winy. Odpowiedzialność za zaistnienie zdarzenia ponoszą oskarżeni, bo to oni prowadzili psa bez smyczy i kagańca, przez co w sposób nieakceptowalny zbliżył się on do pokrzywdzonego i zainteresował jego zakupami. To co się później wydarzyło, było konsekwencją lekceważenia obowiązków przez osobę prowadzącą psa w miejscu publicznym. Kopnięcie jednorazowe psa w takich okolicznościach nie może usprawiedliwiać agresji wobec osoby tak postępującej. Drugi człowiek może czuć się bowiem zagrożony przez psa i zareagować zaskoczony tak jak uważa za wskazane. W zaistniałej sytuacji agresja słowna oskarżonych była najzupełniej zbędna. Sąd odwoławczy pomimo zmiany opisu czynu i jego kwalifikacji prawnej na łagodniejszą wymierzył oskarżonym karę grzywny w takiej samej wysokości jak poprzednio, uznając tym samym pośrednio zasadność argumentacji podniesionej w apelacji prokuratora. Kara za występek z art. 216 §1 k.k. musi być na tyle dotkliwa, aby jej świadomość podziałała na sprawcę powstrzymująco na przyszłość. Uiszczenie grzywny w wymierzonej wysokości będzie stanowić dla oskarżonych zauważalny wydatek, a zatem spełni stojące przed karą cele wychowawcze. Zarazem, grzywna w wysokości około miesięcznej pensji netto nie przekracza finansowych możliwości oskarżonych, niezależnie od ich stanu zdrowia.

Ponadto na podstawie art. 626 § 1 k.p.k. i art. 627 k.p.k. zasądzono od każdego z oskarżonych na rzecz Skarbu Państwa po 240 złotych tytułem kosztów sądowych, w tym po 200 złotych tytułem opłaty.

Mając powyższe na uwadze orzeczono jak w wyroku.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Iwona Lubańska
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Warszawie
Osoba, która wytworzyła informację:  Leszek Parzyszek
Data wytworzenia informacji: